Tokyo Mew Mew

BoYos

-Widział - powiedział sokół zlatując przed nią - Po pierwsze za dużo mówisz...i zwracaj bardziej uwage na wmowe litery B bo wychodzi Ci bardziej takie PF.

Usmiechnal sie

Berry

-Gadajacy sokół!-
Odskoczyłam i zaczełam spadac w powietrzu zrobiła jak kot obrót i spadłam z rękoma do góry i kolanami lekko zgietymi, poczym sie wyprostowałam i oparłam o pień drzewo lekko wystraszona.
-Chyba dostaje świra!-
Powiedziałam do siebie.
-Widze sokoły które gadaja....-
Powiedziałam łapiac sie za czoło, nagle mój instynkt zaczoł wariowac, gdy zaczełam przygladac sie sokołowi... niby olewającym wzrokiem, ale jednak z miłą chęcią zdobycia go, choćby by sie pobawic.

BoYos

-Czemu sie tak na mnie patrzysz?-spytał niepewnie i robiąk krok w tył

Berry

Zabłysły mi oczy gdy ten się poruszył, natychmiast do niego pobiegłam by zacząc go łapac.
-nieuciekaj, chce tylko sie pobawic!!-
Powiedziałam, moje zmysły były silniejsze odemnie. Musze się powstrzymac! juz lepiej atakowac darka! myśl o darku!! Myslała i sie powstrzymała sama sie cofneła i zacisneła pieści znów chowajac się za pniem.
-Kim ty wogule jestes?-
Spytałam lekko zdenerwowana.

BoYos

-Jestem Arch , miło mi. A Ty kim jesteś?-spytał patrząc na nią dziwnie-Boże co za kobieta! Ma około 17 lat i chce sie sokołem bawić...ahh ta dzisiejsza młodzież

Berry

-Jeszcze wczoraj normalnie bym odpowiedziała, ze Hisa.... ale teraz? Sama niewiem już kim jestem....-
Powiedziałam smutno.
-I przepraszam cię za moje zachowanie, ale.... przez... pewien "wypadek" że tak to nazwe mam zmysł, szybkośc i zwinnos wzrok i w połowie wyglad kota i królika....-
powiedziała i dała ręce do tyłu.
-Sorry, że cie spytam, ale jak się sało ze ty ...gadasz....?-
Spytała

BoYos

-Ja mam to wiedzieć?-spytał-Mój mistrz może wie...chodz wątpie by pamietał. Jak chcesz moge Cie do niego zaprowadzić-zaproponował
-Nie musisz-oznajmił jakiś głos. Nagle chłopak o czarnych włosach stanał przed nieznajomą a Sokół usiadł mu na barku obok orła
-Widać że mój ptaszek Cię polubił...podobno masz jakąś moc...powiedz mi jaką

Berry

Gdy zobaczyłam chłopaka cofnełam sie o ktok i położyłam kocie uszy do tyłu, wystraszyłam się... nastepna osoba i jescze chce o mnie wiedziec coś a dokładniej o moich mocach...
-Uczono mnie by nierozmawiac z osobami co sie nieprzedstawiaja....-
Powiedziałam nadal wystraszona Pozatym co moge mu powiedzic skoro wiem tyle ze ta moc słuzy mi gdy tego chce, bo me geny sa odpowiedznie do genów chronionego gatunku jakiegoś kota oraz królika...Pomyślałam

Inu-Yasha

Hm? Gdzie Hisa - podbiegłam do Nalii i zapytałam.
-Chyba... pobiegła w stronę lasu.
-Coś czuję że coś się dzieje - Popędziłam w stronę lasu.

BoYos

Sas usmiechnal sie. Spojrzał na Arch'a
-W.g moich wrażeń , twoje moce służą do celów dobroczynnych. Czyż nie mam racji?-spytał patrząc na nia

Berry

Spojrzałam na niego miał racje, i dobrze o tym wiedział, niepotrafiłam zaatakowac, gdy osoba nieatakowała mnie...
-Prawda, ale to nieznaczy byś niepowiedział jak masz na imie....-
Powiedziałam przygladajac mu się.
-A wogule... poco mnie śledzisz?-
Spytałam

BoYos

-Mów mi Sas-odparł -Nie śledze tylko przypadkowo na Ciebie wpadłem...no nic to ja już bedę sie zbierać...żegnaj-machnał ręką i odszedł

Berry

-Ej zaraz zaraz mam pytanie, chciałbyś wpaśc do naszej kawiarenki mamy dzisiaj bal, a ja i tak musze tam wrócic....-
Powiedziałam z uśmiechem.
-Chociaz i tak jak sie przemienie mam nadzije ze mnie nierozpoznasz Razz

P-
powiedziałam z uśmiechem.

BoYos

-Ja nie umiem tanczyc...poza tym gdzie zostawie ptaki?-powiedział i spojrzał na nie
-My sobie poradzimy , jakby co gwizdnij -odparły i odleciały
-Ej ! Ja....a co sie robi na takim balu? Jest tam duzo jedzenia?-spytał

Inu-Yasha

-HISA!! - podbiegłam do Hisy - co ty tu robisz co?
-Spojrzałam na gałęź. Na co patrzysz?
Hisa coś wymamrotała.